Nie wiek, lecz gotowość. Jak chronić dzieci w sieci?


Nie wiek, lecz gotowość. Jak chronić dzieci w sieci?
2025-11-07
W Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyło się wspólne wysłuchanie publiczne Komisji Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów (IMCO) oraz Komisji Petycji (PETI) pod hasłem „Protecting children and adolescents in digital environments: challenges and policy solutions”.

W gronie zaproszonych ekspertów głos zabrał Bolesław Michalski – edukator i twórca programu Opsec4Kids, który od dziewięciu lat prowadzi zajęcia z zakresu bezpieczeństwa cyfrowego dla dzieci, rodziców i nauczycieli. Przez ten czas dotarł bezpośrednio, podczas fizycznych szkoleń do ponad 15 tysięcy osób. Jego wystąpienie, pełne praktycznych obserwacji i refleksji z pracy w terenie, dotyczyło tego, jak skutecznie chronić najmłodszych użytkowników Internetu nie tylko przepisami, ale przede wszystkim edukacją.

 

Michalski zwrócił uwagę, że w dyskusji o ochronie dzieci w sieci zbyt często koncentrujemy się na wieku, a zbyt rzadko na gotowości. Zamiast pytać, czy dzieci powinny mieć 13, 16 czy 18 lat, by korzystać z mediów społecznościowych, warto zapytać, czy są do tego przygotowane. Wiek można udokumentować, zweryfikować i zapisać w systemie, ale gotowość to umiejętność, która wymaga nauki i wsparcia. Wiek jest ważny również z perspektywy momentu osiągnięcia chociażby biologicznej dojrzałości. – Każde dziecko jest inne, a żadna metryka nie powie nam, czy potrafi bezpiecznie poruszać się po świecie online. Ponadto, trudno będzie zunifikować ten sam wiek dla całej Europy ze względu na bardzo duże różnice kulturowe i idący za nimi faktyczny moment inicjacji z technologią czy mediami społecznościowymi – podkreślał Bolesław Michalski.

 

Rozpoznawanie zagrożenia online

Ekspert zauważył, że Europa chętnie sięga po liczby i mierzalne wskaźniki. Wydaje się, że określenie wieku, wprowadzenie weryfikacji tożsamości czy obowiązkowego potwierdzania pełnoletności to działania szybkie, mierzalne i dające poczucie skuteczności. Jednak w praktyce nawet najbardziej restrykcyjne rozwiązania można obejść w kilka sekund. Przykładowo, czasem wystarczy VPN, zmiana ustawień lub dostęp do konta dorosłego. Dlatego, jak mówi Michalski, prawdziwa ochrona zaczyna się nie przy punkcie kontroli, ale znacznie wcześniej, w procesie uczenia dzieci, jak rozpoznawać zagrożenia, jak reagować na niepokojące sytuacje i jak rozumieć mechanizmy, które rządzą cyfrowym światem.

 

Podczas wysłuchania ekspert zwrócił też uwagę na brak spójności w systemie odpowiedzialności. Platformy internetowe raportują zgodność z przepisami, ale treści szkodliwe dla dzieci nadal są obecne w sieci. Co więcej, zgodnie z raportem „Internet dzieci”, w grupie wiekowej 7-12 lat znajduje się aż 58% dzieci, które aktywnie korzystają z mediów społecznościowych i komunikatorów dozwolonych od 13. roku życia. Daje to łącznie aż 1,4 mln dzieci. Co trzecie dziecko (ponad 800 tys., czyli ponad 1/3 tej grupy wiekowej) ma regularny dostęp do platformy TikTok, co czwarte (630 tys.) do Facebooka, zaś 16% (370 tys.) do Instagrama. Dzieci powszechnie używają komunikatorów: 36% Messengera (860 tys.), a 31% Whatsappa (750 tys.). Regulatorzy wydają wytyczne, jednak egzekwowanie ich zajmuje miesiące lub lata. Szkoły chcą uczyć kompetencji cyfrowych, lecz często brakuje im narzędzi, programów i specjalistów. Rodzice, przytłoczeni codziennością, szukają prostych rozwiązań, które rzadko okazują się skuteczne. A same dzieci, główni „użytkownicy” Internetu, wciąż mają znikomy wpływ na decyzje dotyczące ich cyfrowego świata.

 

System może być formalnie bezpieczny, a jednocześnie realnie niebezpieczny. Skuteczność to nie liczba zweryfikowanych dowodów tożsamości, lecz liczba dzieci, które potrafią samodzielnie rozpoznać ryzyko, zachować krytyczne myślenie i zwrócić się po pomoc, gdy coś pójdzie nie tak. To dlatego potrzebna jest inwestycja w „digital readiness”, gotowość cyfrową, opartą na empatii, samoregulacji i zrozumieniu działania świata online.

 

Wyobraźmy sobie, że pięciolatek uczy się reagować na niechciane treści tak, jak uczymy go przechodzić przez ulicę. Jedenastolatek rozpoznaje manipulację jak tabliczkę mnożenia. A czternastolatek potrafi wytłumaczyć, czym jest dark pattern i jak media społecznościowe wykorzystują dopaminę, by zatrzymać nas dłużej – powiedział Michalski. To, jego zdaniem, jest prawdziwa prewencja i prawdziwa skuteczność.

 

Partnerstwo w procesie edukacji

Autor programu Opsec4Kids podkreślił też, że rodzice powinni być nie strażnikami, ale partnerami w procesie edukacji. Zamiast kontrolować każdy ruch dziecka w Internecie, powinni wspierać, tłumaczyć i uczyć, jak reagować w trudnych sytuacjach. Szkoły zaś powinny witać rodziców i uczniów nie formularzem zgody na publikację zdjęć w mediach społecznościowych, lecz planem edukacyjnym opartym na wiedzy ekspertów.

 

Nie chodzi o to, by wychować posłusznych użytkowników. Chodzi o to, by wychować świadomych obywateli – podsumował Michalski. I dodał, że każde dodatkowe opóźnienie w dopuszczeniu dziecka do mediów społecznościowych ma sens tylko wtedy, jeśli czas ten zostanie wykorzystany na budowanie gotowości, a nie lęku. Spotkanie w Brukseli pokazało, że temat ochrony dzieci w cyfrowym świecie nie jest tylko kwestią technologii czy prawa, lecz przede wszystkim odpowiedzialności, wspólnej, systemowej i ludzkiej. Bo w końcu nie wiek chroni dziecko w sieci, lecz jego gotowość.

Nadesłał:

2pr

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl